W tym roku pierwszym kierunkiem automobilowego podróżowania była Szwajcaria. Rozpocząłem od targów w Genewie. Ta wystawa aktualnie uważana jest za główny punkt wszelakich światowych premier na bieżący sezon motoryzacyjnych trendów.
Genewa jak zwykle była wystawna, dowiedziałem się, że niektóre stoiska kosztowały po kilkaset tysięcy euro. To było widać. Widać było także to, iż większość producentów jednak otworzyła się na zwiedzających. Najnowsze modele Porsche, Mercedes AMG czyli marek dotąd samochodów zamkniętych podczas targów, były dostępne dla ogólnej rzeszy zwiedzających (nie pisze o dniach prasowych tylko tak zwanych otwartych). Można było wsiąść, dotknąć i dopasować się do samochodu. Swoją drogą nie do końca rozumiem dlaczego na przykład Mercedes wystawiając swoje najnowsze dziecko AMG GT4, dostarczył samochód w obłędnej konfiguracji z białym wnętrzem. Bo trzech targowych dniach, widać było jak siedzisko kierowcy zabarwiło się na ciemny kolor, w końcu wsiadało tam – szacuję – kilka tysięcy potencjalnych nabywców, nie wyglądało to świeżo i ładnie.
Zamknięte pozostały stoiska Bentley, Lamborgini, Ferrari, Rolls Royce i kilka standów tunerów, gdzie moją uwagę przykuła rosyjska firma produkująca mega luksusowe wyposażenia do różnych pojazdów, oraz na przykład całe karoserie pokrywała karbonem. Swoją drogą to, że takie firmy dość często pochodzą z Rosji pokazuje też alokację kapitału na świecie.
Na tych targach czuć już było powiew nadchodzącej zmiany. Zmiany, która cały czas mnie nie przekonuje. Zmiany, która niby spowoduje że pojazdy będą bardziej eko. Nadchodzi era elektryczności w samochodach, to widać było bardzo wyraźnie na stoisku Volkswagena, gdzie zaprezentowano całą linię pojazdów, sprowadzonych do roli tabletów i autonomii w kierowaniu. Myślę że już wkrótce będzie tak, wpadniesz do garażu, pojazd powie „hej kierowco, dokąd jedziemy?” otworzy drzwi, włączy twoją ulubioną muzykę i poda przewidywany czas dojazdu do celu. Nie będziesz musiał zrobić nic – obyś nie zapomniał włożyć wtyczki dzień wcześniej 😊
Ja tym czasem jako typowy petrolhead, rozkoszowałem się obcowaniem z nowym Bentleyem Continental GT, pierwszym suv Lamborghini Urus, oraz z ciekawością spoglądnąłem na samochód potrafiący latać. Czy to kolejny trend? Patrząc na zatłoczone ulice pewnie tak.
Swoją drogą jak będą nazywać się fani elektromobilności – elektrohead?
Aaa, nie zapomnijcie że Goodyear będzie robił opony, które się nie przebijają i produkują tlen. Zbierając deszczówkę z jezdni zasilają mech na feldze i mamy więcej czystego O2. Proste prawda?
Odpowiadając na tytułowe pytanie, Genewa ma wcześniejszy termin niż targi w Poznaniu, natomiast w czym jest lepsza? Nie jestem w stanie stwierdzić. Nie jest bardziej spektakularna, ma może kilka premier (tutaj termin ma znaczenie), poza tym jest droższa. Chętnie odwiedzał bym Poznań w Lutym aby obejrzeć najnowsze propozycje samochodowych producentów.
Nie zapomnijcie aby w garażu mieć gniazdko elektryczne, ta zmiana nadchodzi coraz szybciej…