Mieliście kiedyś sytuację że nalot much prawie uniemożliwił Wam umycie samochodu? Mnie spotkało to w ten weekend. Postawiłem furę na placu, poszedłem po ścierę, wiadro, Karcher, wróciłem i oniemiałem. Kilkadziesiąt owadów obsiadło karoserię, polałem wodą, zmyły się, za chwilę znów wróciły i tak w kółko. Po chwili zrozumiałem co się wokół mnie dzieje. Pochmurny jesienny dzień, raczej szarawe lub rdzawe kolory w najbliższej przestrzeni i on, Focus RS w kolorze Electric Green. Muchy zwariowały, zbiorowe szaleństwo mnóstwo euli, mosca, fluga, sinek, mouche i swojskich fly obsiadło moją furę, no weź tu człowieku myj spokojnie.
Pal licho muchy, skupmy się na samochodzie. To moje pierwsze prawdziwe „gti”, relatywnie tanie w zakupie, dające meegaaaa frajdę z prowadzenia urządzenie nazywane potocznie Hot Hatch. RS jest niewątpliwie hot. Jest taczkowaty i plastikowy w środku jak Focus TDCi, ale heloooł ma przegorące fotele RECARO i zegarek pokazujący jak podnosi się ciśnienie w obwodzie turbo. To go odróżnia od dziesiątek tysięcy flotowych „fok”. Dzwięk..SONY…e nie, seryjny wydech, to co zrobili inżynierowie Ford w standardowym zestawie zadziwia, zabija wręcz fantastyczną kakofonią turbo pięciocylindrowca. NIGDY nie spodziewałem się że Ford zrobi cos takiego, co powinni zrobić technicy mojego ukochanego Subaru. Wydobyć taki dźwięk na seryjnym wydechu, SZACUN.
Eresem przejechałem 21.000 km przez cztery lata. Więcej stał niż jeździł, głupio mi. Zimą garaż, bo 300 KM na przedniej osi, mimo szpery miało problem z trakcją na jakimkolwiek śniegu. I teraz taki dylemat, sprzedać, zostawić czy co? Sprzedać bo w sumie za rogiem nowy Mustang GT EU (Propably last Atmospheric V8 on the World), czy tez zostawić, bo po detailingu fura wyglądać będzie lepiej niż z salonu. Czy nabierze wartości? 9000 sztuk na świat, część już porozwalana, część skundlona (lub poprawiona) tuningiem. Mój fresh, clean. Mam dylemat.
Mówią że FORD gówno wort. Jeśli jednak go kupicie obiecuję, że to gówno zrobi Wam z dupy zielone piekło!