Minęły wakacje, dużo się dzieje, mało pisałem, no to nadrabiam właśnie. Czekaliście? Czytacie? No to zaczynamy.
Rocznie pokonuję samochodem około 50 tysięcy kilometrów z czego jakieś dwa tysiące pokonuję szybszym niż zwykle tempem jako samochód „zero” po zamkniętych odcinkach specjalnych Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski a nawet po asfaltach Mistrzostw Świata (o tym w kolejnym wpisie).
Oczywistym więc jest, że jak 80% polskich kierowców uważam się za dobrego, ba doskonałego kierowcę o ponadprzeciętnych umiejętnościach. W tym błogim przeświadczeniu pozostając, wziąłem ostatnio udział w dwóch, jakże różnych, a jednocześnie spójnych ze sobą eventach szkoleniowych.
Pierwszy z nich, szkolenie BASIC w AMG Driving Academy, odbył się na włoskim torze Adria. Basic- znaczy się podstawy, przedszkole, grunt, od zera. Ha, no tak fajnie, strata czasu dla tak doskonałego kierowcy jak ja, ale przynajmniej samochody fajne podotykam. Ok odprawa, bla bla, technika jazdy, bla bla, fizyka samochodu bla bla…dobra pojeździmy w końcu?
Pierwsze ćwiczonko, placyk, pachołki, CLA 45, ok pojeżdżone. Instruktor wpaja nam temat, płynne ruchy kierownicą, balans masą, podsterowność. Taaak pierwszy raz zapala mi się lampka ostrzegawcza jak w slalomie nagle zaczyna brakować skrętu i zamiast jazdy jest pisk opon i charakterystyczne charczenie gumy na niesterownej przedniej osi. Hmm wcale nie było za szybko a jednak „nie żarło”. Ćwiczenie drugie, slalom trochę szybciej A45 i instruktor powtarzający w radyjku..”ok jedziemy, gaz, bez gazu, gaz, bez gazu, gaz, bez gazu” WTF!? o co mu chodzi!!?? Szybki slalom to pedał w podłodze i mieszamy kierą, proste. Jednak nie, nie proste, właśnie się dowiedziałem że to co teoretycznie wiedziałem na temat dociążania przodu w zakręcie, w ogóle mi nie wychodzi w praktyce. Mój pewny siebie mozg doskonałego kierowcy nie naciska gazu w odpowiedni sposób. Ale ok skupienie trzeci przejazd i jesssst, mamy to, jest szybkość, jest grip, instruktor drze się do radiostacji, że „widzi progres i mam tak trzymać”. Aaale to motywuje, jednak większe jest samozadowolenie, że ogarnąłem w końcu temat, jaki podczas jazdy na normalniej drodze jest trudny do sprawdzenia. Z kolejnymi ćwiczeniami było tak samo E63 SAMG (500KM plus!!) C63 AMG Coupe Black Series (również 500 i wyżej) to nie samochody, to pojazdy kosmiczne. Wyobrażacie sobie moją minę jak instruktor daje kluczyki i mówi „teraz trenujemy hamowanie do zakrętu, start na max i hamuj na max potem skręć i wyjedź z zakrętu. Pamiętaj czas znajduje się nie na szybkim wejściu w zakręt, tylko na szybkim wyjściu z niego”. Ważne słowa, ale ważniejsze w tym momencie jest dla mnie 3,6 do 100 kmh i ceramiczne hamulce z mega opóźnieniem. Wnętrzności to czują, oj tak. Na koniec Lead and Follow, czyli okrążenie toru za instruktorem, jednak z włączonymi systemami ESP…ahh zabiera to radość z jazdy, ale zaraz jest ta radość przywrócona w trakcie Race Taxi z instruktorem za kierownicą. Piękny, stanowczo za krótki dzień.
Event numer dwa, tak się złożyło że znów Mercedes. Tym razem Van Academy. Program bardzo podobny, tylko samochody jak by większe, wolniejsze, co nie znaczy łatwiejsze w prowadzeniu. W ogóle pomimo iż to szkolenia, to jest również adrenalina. Próba sportowa niedługa, nieszybka, nietrudna ale wymagająca. 23 sekundy sportowej walki z maszyną, czasem, torem, pachołkami i innymi uczestnikami szkolenia. Można się spocić, poczuć prawdziwa adrenalinę. To nie sarkazm, to jest naprawdę!
Oba wydarzenia są dla mnie ważne, świetni instruktorzy, możliwość jazdy różnymi maszynami, poznanie swoich granic, głębokości swojej niewiedzy i ignoranctwa. Dobra szkoła.
Czy warto się szkolić? Bez dwóch zdań WARTO. Zadajcie sobie pytania: czy po zakupie samochodu zrobiliście nim ostre awaryjne hamowanie, czy umiecie wykorzystać balans masą samochodu, czy w ogóle wiecie jak działają systemy bezpieczeństwa w samochodach, którymi jeździcie? Jeżeli na choć jedno zadane tu pytanie odpowiecie nie, to wracajcie do szkoły…już październik.
Za zaproszenie na eventy bardzo dziękuję Mercedes Benz Mirosław Wróbel.