Późny wieczór, sobota, 15 września 2007, mżawka, autostrada, mijam Kraków, do domu jeszcze ponad 400 kilometrów. Ściszone radio, pełen chill po emocjonujących dniach Rajdu Rzeszowskiego, to stamtąd właśnie jadę. Nagle ta informacja Colin McRae, nie żyje… W głowie przeczesuję myśli jakie zawody rajdowe, w których mógłby starować Colin odbywają się w tym momencie…nic, pusto. Informacja z radia precyzuje, zginał w wypadku śmigłowca, który pilotował…więc jednak nie rajd…

DSCF1979

Jego śmierć miała wpływ także na moje życie. Pomijam to iż bardzo mu kibicowałem, był bezkompromisowy i spektakularny jeżdżąc rajdówką. Paradoksalnie dopiero jego śmierć spowodowała, że pojechałem do Szkocji, spotkałem jego ojca, dotknąłem samochodów, którymi się ścigał, w końcu wziąłem udział w Rekordzie Guinnessa. Rekord na cześć Mistrza. 31 sierpnia 2008 na testowym torze PRODRIVE w Warwickshire 1086 Subaru ustawiło się w napis COLIN MCRAE zwieńczony szkocka flagą. Już na zawsze pozostanie w mojej duszy dźwięk ponad tysiąca bokserów i tamten pochmurny, deszczowy, typowo angielski dzień. Myśląc o zmarłych rajdowych mistrzach, Colin pojawiać się będzie na pierwszym miejscu.

mcrae_napis

Colin McRae mówił: „We’re here for a good time, not for a long time”. Wczoraj były jego kolejne urodziny. Najlepszego…Mistrzu.

*luźne tłumaczenie „if in doubt, flat out”

DSCF1982 (2)


BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ